"Wystarczy być czujnym, lekcje zawsze przychodzą, kiedy jesteśmy na nie gotowi i jeśli zwracasz uwagę na znaki, dowiesz się wszystkiego, co jest Ci potrzebne, aby postawić następny krok."
Noc nie należała do tych najprzyjemniejszych. Przez dłuższy czas nie mogłem zasnąć a gdy to już zrobiłem męczyły mnie straszne koszmary. Znowu biegnę do szpitala, biegnę do Lizzie tylko, że tym razem ona już na mnie nie czeka. Odeszła na zawsze a ja nawet nie zdążyłem się z nią pożegnać. Obudziłem się cały spocony i przerażony a jednocześnie poczułem wielka ulgę, gdy okazało się, że to tylko sen.
Nadal mi na niej zależało, nadal była dla mnie ważna nawet po tym wszystkim co się stało. Nie podjąłem jeszcze decyzji co z nami będzie. Liczyłem na impuls, liczyłem na to, że ją zobaczę i od razu będę wiedział, co zrobić. Impuls jednak nie nadszedł, nie stało się nic na co liczyłem, niczego nie poczułem i nadal nic nie wiedziałem. Szukałem czegoś w jej spojrzeniu, jakiejś małej iskierki, która rozbudziłaby moje serduszko ale ujrzałem tylko pustkę,
- Cześć David - przywitała się ze mą i oczekiwała na mój ruch, wyraźnie to dostrzegałem
- Cześć - pocałowałem ją w policzek i usiadłem obok czekając na jakiś cud, na jakikolwiek znak, który naprowadziłby mnie do tego jaką decyzję mam podjąć - Jak się dziś czujesz?
- W porządku. To dla mnie? - wskazała na torebkę w której był prezent. Prezent nie dla niej
- To? To nic takiego - odpowiedziałem - Spotkałem tu wczoraj bardzo miłą dziewczynkę i przyniosłem dla niej mały drobiazg - albo mi się wydawało albo jej twarz posmutniała, może nawet ujrzałem na niej grymas. Tylko czego? Bólu, rozczarowania? Sam nie wiem, może to tylko złudzenie - Zaniosę jej to i niedługo wrócę
- Cześć David - przywitała się ze mą i oczekiwała na mój ruch, wyraźnie to dostrzegałem
- Cześć - pocałowałem ją w policzek i usiadłem obok czekając na jakiś cud, na jakikolwiek znak, który naprowadziłby mnie do tego jaką decyzję mam podjąć - Jak się dziś czujesz?
- W porządku. To dla mnie? - wskazała na torebkę w której był prezent. Prezent nie dla niej
- To? To nic takiego - odpowiedziałem - Spotkałem tu wczoraj bardzo miłą dziewczynkę i przyniosłem dla niej mały drobiazg - albo mi się wydawało albo jej twarz posmutniała, może nawet ujrzałem na niej grymas. Tylko czego? Bólu, rozczarowania? Sam nie wiem, może to tylko złudzenie - Zaniosę jej to i niedługo wrócę
Wyszedłem, bo nie mogłem już tam dłużej zostać. Czułem się jak ptaszek w klatce któremu brakuje powietrza. Dusiłem się, dusiłem się jej obecnością, jej spojrzeniem, zachowaniem. Wolałem być w tym momencie z małą Blancą, dlatego od razu poszedłem w stronę jej pokoju. Poprzedniego dnia podarowała mi wiele radości, podarowała chwilowe zapomnienie o problemach, choć była tego całkiem nieświadoma. Chciałem odwdzięczyć się tym samym. Chciałem podarować jej uśmiech na twarzy, sprawić aby na chwilę zapomniała o chorobie.
- Cześć Blanca - dziewczynka siedziała przy stoliku w swojej sali i kolorowała jakiś obrazek. Na moje słowa odwróciła lekko główkę i chyba nawet się uśmiechnęła. Tak bardzo skromnie, prawie niezauważalnie ale ja to dostrzegłem.
- Dzień dobry panie Davidzie - odpowiedziała i jak gdyby nigdy nic wróciła dalej do swojej kolorowanki, która przedstawiała chyba jakieś zoo
- Mów mi po prostu David.
- Dobrze
- Przyniosłem tu coś dla Ciebie. Taki mały prezent. Chcesz zobaczyć? - dziewczynka podejrzanie na mnie spojrzała ale chyba była ciekawa, co dla niej mam. Już chciałem wręczyć prezent,gdy usłyszałem za sobą Twój aksamitny głos i nawet nie musiałem się oglądać za siebie, żeby wiedzieć, że jesteś wyjątkowa.
- Przepraszam bardzo ale kim Pan jest? - zapytałaś a mnie tak jakby zahipnotyzowało. Minęła chwila zanim się do Ciebie odwróciłem. Ujrzałem wysoką brunetkę o wielkich brązowych oczach, tak jak już wcześniej mówiłem oczach wypełnionych nadzieją. Poczułem coś niesamowitego. Nie myliłem się, jesteś wyjątkowa.
- Cześć Blanca - dziewczynka siedziała przy stoliku w swojej sali i kolorowała jakiś obrazek. Na moje słowa odwróciła lekko główkę i chyba nawet się uśmiechnęła. Tak bardzo skromnie, prawie niezauważalnie ale ja to dostrzegłem.
- Dzień dobry panie Davidzie - odpowiedziała i jak gdyby nigdy nic wróciła dalej do swojej kolorowanki, która przedstawiała chyba jakieś zoo
- Mów mi po prostu David.
- Dobrze
- Przyniosłem tu coś dla Ciebie. Taki mały prezent. Chcesz zobaczyć? - dziewczynka podejrzanie na mnie spojrzała ale chyba była ciekawa, co dla niej mam. Już chciałem wręczyć prezent,gdy usłyszałem za sobą Twój aksamitny głos i nawet nie musiałem się oglądać za siebie, żeby wiedzieć, że jesteś wyjątkowa.
- Przepraszam bardzo ale kim Pan jest? - zapytałaś a mnie tak jakby zahipnotyzowało. Minęła chwila zanim się do Ciebie odwróciłem. Ujrzałem wysoką brunetkę o wielkich brązowych oczach, tak jak już wcześniej mówiłem oczach wypełnionych nadzieją. Poczułem coś niesamowitego. Nie myliłem się, jesteś wyjątkowa.
- Dzień dobry,jestem David - wyciągnąłem do Ciebie dłoń. Uścisnęłaś ją, choć chyba nie do końca mi ufałaś
- Jasmina Clive. Nadal nie wiem co pan tu robi.
- Mamusiu, ja go znam. To jest David, był u mnie wczoraj. Chciałam Ci powiedzieć ale zanim przyszłaś, to ja zasnęłam
- Kochanie, nie powinnaś mówić do pana po imieniu, to niegrzeczne
- Ale mamo, my się już bardzo dobrze znamy. David mi pozwolił prawda? - Blanca spojrzała na mnie z nadzieją, że to potwierdzę
- Tak, to prawda. Nie czuje się jeszcze aż tak bardzo stary, żeby mówić do mnie na pan
- No dobrze ale tak na prawdę nadal nie wiem dlaczego tu jesteś - chyba się niepokoiłaś. Bałaś się o swoją małą kruszynkę, nie rozumiałaś, co obcy mężczyzna może od niej chcieć. W sumie to całkiem zrozumiale zachowanie. Miałaś przed sobą zwariowanego człowieka, którego widzisz pierwszy raz. Nawet moje włosy są takie jak ja, pokręcone.
- Przepraszam Cię. Trochę niezręczna sytuacja. Przechodziłem tędy wczoraj i zauważyłem Blance samą w pokoju. Wydawało mi się, że się nudzi i chciałem po prostu chwilę z nią porozmawiać. W zamian za mile spędzony czas przyniosłem jej dzisiaj taki mały drobiazg - czułem się jak kompletny idiota i nie wiem czy dobrze wydedukowałem ale chyba Ty tak właśnie o mnie myślałaś. Pierwszy raz w życiu nie wiedziałem, co mam zrobić. Nawet nie umiałem przemienić tej sytuacji w żart a nigdy nie było to dla mnie problemem. Nerwowo pogładziłem swoje włosy i czekałem aż zrobisz jakiś krok, powiesz coś, ale Ty stałaś tylko i dziwnie na mnie spoglądałaś. Twój wyraz twarzy, twoje spojrzenie, to wszystko sprawiało, że nie byłem sobą, sam siebie nie poznawałem. Nie wiedząc, co dalej zrobić wyciągnąłem bez słowa dłoń z prezentem dla małej Blanci i czekałem aż go ode mnie weźmie. Widziałem iskierki w jej oczkach i wielką ciekawość, gdy wyjmowała upominek ze środka torebki. Lalka, którą jej kupiłem i którą pomogła mi wybrać pani sprzedawczyni, twierdząc, że to najnowszy szyk mody, chyba nie za specjalnie przypadła jej do gustu. Mała miała dziwny grymas na twarzy a Ty chyba lekko się uśmiechnęłaś. Ja za to czułem się jak kompletny idiota i nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć.
- Nie podoba ci się? - spytałem, choć było to raczej jedno z tych pytań na które zna się odpowiedź - Pani w sklepie mówiła, że wszystkie dziewczynki w twoim wieku chcą ją mieć.
- Nie bawię się lalkami, jestem już za duża - odpowiedziała i włożyła ją z powrotem do torebki
- Blanuś podziękuj Davidowi za prezent - upomniałaś ją i pogłaskałaś po główce a potem spojrzałaś na mnie z otuchą - Trochę źle trafiłeś. Moja córeczka od małego jest chłopczycą. Woli grać z kolegami w piłkę lub bawić się klockami, czy samochodzikami albo po prostu pooglądać mecz w wujkiem. - Pocałowałaś małą w czoło a potem zajęłaś się obieraniem pomarańczy. Uśmiechnąłem się na te słowa, bo tak właśnie wyobrażam sobie własną córkę.
- Na prawdę lubisz grać w piłkę?
- Tak, wujek mnie nauczył. Mówi, że kiedyś mogę zostać zawodową piłkarką i grać tak dobrze jak Terry - odpowiedziała z dumą
- Terry? John Terry? - zapytałem zdumiony, bo nie mogłem uwierzyć, że mała Blanca wie kto to jest
- Tak, z wujkiem zawsze oglądam mecze Anglii a on jest najlepszy - odrzekła z pasją - A ty? Lubisz piłkę?
- No jasne, jak każdy facet - uśmiechnąłem się, nie powiedziałem całej prawdy, bo w głowie miałem pewien plan - Zaimponowałaś mi, teraz to już na prawdę musisz zostać moją dziewczyną
W tym samym momencie we dwie obdarowałyście mnie najpiękniejszymi uśmiechami jakie w życiu widziałem. I może to głupie, może zbyt bardzo bajkowe i nierealne ale zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia i nic nie mogłem poradzić na to, że każdy twój uśmiech był dla mnie jak najpiękniejszy dar od losu.
- Zasiedziałem się trochę. Wiem, że z prezentem nie trafiłem, jak chcesz to możesz oddać lalkę jakiejś koleżance
- Blanuś podziękuj za prezent - podpowiedziałaś swojej małej córeczce i pogłaskałaś ją po główce
- Dziękuję David, przyjdziesz do mnie jutro? Może pooglądamy jakiś mecz
- Kochanie, na pewno David jest zajęty i nie może do ciebie codziennie przychodzić
- Nie ma sprawy ślicznotko, postaram się wpaść. - potwierdziłem bez namysłu, bo teraz już nie chodziło tylko o spotkanie z twoja córką, ale także a może przede wszystkim o spotkanie z tobą. - A dostanę buziaka? - zapytałem ze śmiechem Blanci ale jej mina mówiła sama za siebie. - To może chociaż żółwika mi przybij - tym razem się nie zawahała i uderzyła mnie swoją małą rączką. - To cześć dziewczyny - odwróciłem się także w twoją stronę i uśmiechnąłem najpiękniej jak potrafię. Odpowiedziałaś bardzo cichutko hej i czekałaś aż Blanuś zrobi to samo.
Nie mam pojęcia, czy mnie polubiłaś, co sądziłaś na mój temat, czy choć trochę ci się spodobałem. Jedno wiedziałem na pewno. Byłem tobą zauroczony i najchętniej już teraz spędziłbym z tobą resztę życia albo przynajmniej resztę tego dnia, ale nie chciałem się narzucać.
_________________________________________________________________________
Trochę mnie tu nie było, ale to wszystko przez sesję.
Łapcie Pana Zakręconego :)
- Nie podoba ci się? - spytałem, choć było to raczej jedno z tych pytań na które zna się odpowiedź - Pani w sklepie mówiła, że wszystkie dziewczynki w twoim wieku chcą ją mieć.
- Nie bawię się lalkami, jestem już za duża - odpowiedziała i włożyła ją z powrotem do torebki
- Blanuś podziękuj Davidowi za prezent - upomniałaś ją i pogłaskałaś po główce a potem spojrzałaś na mnie z otuchą - Trochę źle trafiłeś. Moja córeczka od małego jest chłopczycą. Woli grać z kolegami w piłkę lub bawić się klockami, czy samochodzikami albo po prostu pooglądać mecz w wujkiem. - Pocałowałaś małą w czoło a potem zajęłaś się obieraniem pomarańczy. Uśmiechnąłem się na te słowa, bo tak właśnie wyobrażam sobie własną córkę.
- Na prawdę lubisz grać w piłkę?
- Tak, wujek mnie nauczył. Mówi, że kiedyś mogę zostać zawodową piłkarką i grać tak dobrze jak Terry - odpowiedziała z dumą
- Terry? John Terry? - zapytałem zdumiony, bo nie mogłem uwierzyć, że mała Blanca wie kto to jest
- Tak, z wujkiem zawsze oglądam mecze Anglii a on jest najlepszy - odrzekła z pasją - A ty? Lubisz piłkę?
- No jasne, jak każdy facet - uśmiechnąłem się, nie powiedziałem całej prawdy, bo w głowie miałem pewien plan - Zaimponowałaś mi, teraz to już na prawdę musisz zostać moją dziewczyną
W tym samym momencie we dwie obdarowałyście mnie najpiękniejszymi uśmiechami jakie w życiu widziałem. I może to głupie, może zbyt bardzo bajkowe i nierealne ale zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia i nic nie mogłem poradzić na to, że każdy twój uśmiech był dla mnie jak najpiękniejszy dar od losu.
- Zasiedziałem się trochę. Wiem, że z prezentem nie trafiłem, jak chcesz to możesz oddać lalkę jakiejś koleżance
- Blanuś podziękuj za prezent - podpowiedziałaś swojej małej córeczce i pogłaskałaś ją po główce
- Dziękuję David, przyjdziesz do mnie jutro? Może pooglądamy jakiś mecz
- Kochanie, na pewno David jest zajęty i nie może do ciebie codziennie przychodzić
- Nie ma sprawy ślicznotko, postaram się wpaść. - potwierdziłem bez namysłu, bo teraz już nie chodziło tylko o spotkanie z twoja córką, ale także a może przede wszystkim o spotkanie z tobą. - A dostanę buziaka? - zapytałem ze śmiechem Blanci ale jej mina mówiła sama za siebie. - To może chociaż żółwika mi przybij - tym razem się nie zawahała i uderzyła mnie swoją małą rączką. - To cześć dziewczyny - odwróciłem się także w twoją stronę i uśmiechnąłem najpiękniej jak potrafię. Odpowiedziałaś bardzo cichutko hej i czekałaś aż Blanuś zrobi to samo.
Nie mam pojęcia, czy mnie polubiłaś, co sądziłaś na mój temat, czy choć trochę ci się spodobałem. Jedno wiedziałem na pewno. Byłem tobą zauroczony i najchętniej już teraz spędziłbym z tobą resztę życia albo przynajmniej resztę tego dnia, ale nie chciałem się narzucać.
_________________________________________________________________________
Trochę mnie tu nie było, ale to wszystko przez sesję.
Łapcie Pana Zakręconego :)